Superfood, slow food, żywność funkcjonalna. Kopalnia terminów z których nic nie wynika?

Moda na zdrowe odżywianie bije rekordy popularności. Dookoła wszyscy uprawiają "slow jogging" chcą być "fit", jeść tylko "superfoods" i żyć wedle idei "slow food" . Myślicie, że to puste, nic nie znaczące slogany, które przyszły wraz z korporacyjną nowomową i miną wraz z hmm... no właśnie z czym? Może osiągnięciem dojrzałości mentalnej pokolenia dzisiejszych hipsterów?

A no nie... Tak szybko nie znikną z naszego języka, z naszej codzienności, a nawet śmiem twierdzić, że głęboko zakorzenią się w naszym życiu! Dlaczego? Bo SEZON NA ZDROWIE JEST ZAWSZE.

Tak, te wszystkie powyższe zwroty to symbole nawrócenia człowieka na bycie świadomym konsumentem, świadomym nie tylko w temacie"wiem co jem, wiem, co piję", ale świadomym również własnego jestestwa, człowieczeństwa i tego, co dla nas, jako rasy pomału dążącej ku zagładzie, jest ostatnią deską ratunku.

Znacie logo SLOW FOODU? To ślimak. A ślimak swym "podejściem do życia" sugeruje, żeby zwolnić. Idea slow foodu narodziła się w proteście przeciw "fast life" i wszechobecnym "fast foodom". W myśl jej założeń świat pędzi do przodu, a ludzie to niemi niewolnicy "szybciej" "lepiej" "wydajniej". A "lepiej" wcale nie oznacza "szybciej". Według slow foodowców jest właśnie na odwrót. To "wolniej" gwarantuje nam utraconą w wirze globalnej prędkości jakość, rozkosz i zmysłową przyjemność. Tylko kiedy przystopujemy jesteśmy na nowo w stanie odkryć smak, często porzucony na rzecz fast foodów i żywności przetworzonej.

Slow Food jako ruch to międzynarodowa organizacja non - profit skupiająca w swoim obrębie entuzjastów odkrywania smaku na nowo, a jako marka wcielająca w życie różnorodne projekty, zapewnia ochronę produktom regionalnym, lokalnym, wytwarzanym według starych, przekazywanych z pokolenia na pokolenie receptur.

Zgodnie z ideą slow foodu w naszym jadłospisie powinna znaleźć się żywność nieprzetworzona pochodząca od rodzimych producentów i wytwórców żywności. Warto zatem sięgnąć po ekologiczne, pokrzywione, brudne marchewki, a te piękne, proste, pomarańczowe zostawić na półce w markecie, bo przecież tak ładnie tam wyglądają!

Slow food, slow foodem ale czym jest w takim razie SUPERFOODS? To określenie może być interpretowane różnorako. Bywa, że odbierane jest pejoratywnie, kojarzy się bowiem z czymś "super" czyli sztucznie udoskonalonym. Nic bardziej mylnego. Mianem superfoods określane są bowiem tylko naturale produkty żywnościowe, ale zawierające jedną wspólną cechę. Są w sensie dosłownym swoistą bombą witaminową, eliksirem życia, posiadają potężny arsenał pierwiastków i minerałów niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu i zostało to potwierdzone naukowo.  Powiem Wam więcej, superfood to nic nowego. Każdy z nas zna przecież czosnek, miód, jarmuż, orzechy, cytrynę, kapustę kiszoną czy wie o korzystnym działaniu spożywania ryb. Fenomen superfood to głównie nazwa. Zabieg PR - owy, żeby przekonać nas do spożywania zdrowych, wartościowych produktów. I dobrze. Oby więcej takich pozytywnych kampanii marketingowych. :)

Jako taka lista superfoods nie istnieje. Pamiętajmy, że wiele z pośród tych artykułów żywnościowych mamy pod ręką w domu. Jeśli chcemy sięgnąć po te bardziej egzotyczne polecam: amarantus, jagody goi, spirulinę, noni czy aloes.

Inaczej sprawa ma się z ŻYWNOŚCIĄ FUNKCJONALNĄ. Jest to taki rodzaj pokarmu, który korzystnie wpływa na nasze zdrowie, np. obniża ciśnienie, wzmacnia odporność, reguluje procesy trawienne, a działanie to zostało potwierdzone badaniami klinicznymi. Do żywności funkcjonalnej zaliczamy między innymi superfoods, ale nie tylko. Mianem żywności funkcjonalnej określane są również produkty naturalne, ale wzbogacane w substancje korzystnie wpływające na nasze zdrowie.

Przyjrzyjmy się definicji według Functional Food Science in Europe (FUFOSE): "Żywność może być uznana za funkcjonalną, jeśli udowodniono jej korzystny wpływ na jedną lub więcej funkcji organizmu ponad efekt odżywczy. Wpływ ten polega na poprawie stanu zdrowia oraz samopoczucia i/lub zmniejszania ryzyka chorób. Żywność funkcjonalna musi przypominać swoją postacią żywność konwencjonalną i wykazywać korzystne działanie na organizm w ilościach, które oczekuje się, że będą normalnie spożywane z dietą - przy czym nie są to tabletki, kapsułki ani krople, ale część składowa prawidłowej diety."

Wniosek jest prosty. Do żywności funkcjonalnej zaliczane są również wszelkiego rodzaju produkty naturalne, sztucznie wzbogacane przez producentów na przykład w witaminy (płatki śniadaniowe, soki), bakterie probiotyczne (jogurty), kwasy Omega 3 czy sterole i stenole (oleje, margaryny). Warto jednak zaznaczyć, że z jednej strony wzbogacamy coś, żeby było zdrowsze, a z drugiej strony możemy również ten proces odwrócić. Producenci żywności są w stanie pozbawić żywność funkcjonalną np. nadmiernej ilości cholesterolu, czyli zmniejszyć ilość składników niepożądanych dla naszego zdrowia i dobrego samopoczucia.

I tu pojawia się pytanie. Czy warto wybierać żywność zdrową, ale modyfikowaną technologiczne czy warto zaufać wyłącznie naturze? I z tym pytaniem Was zostawiam, bo wiem, że macie już jasność czym jest slow food, superfood i wiecie, że na pewno warto unikać "fast life" i "fast food".

P.S "Niech żywność będzie twoim lekiem, a lek twoją żywnością" - Hipokrates

Etykiety: